Żeby te plusy nie przesłoniły minusów

W sobotę, po pięciu, a jeśli doliczyć Puchar Polski, po sześciu meczach bez zwycięstwa KKS Kalisz wreszcie wygrał. To oczywiście powód do radości. W dodatku obydwa gole zdobyli zawodnicy młodzi 20- i 19-latek, przy czym ten drugi kilka minut wcześniej wszedł na boisko. Cieszę się z kompletu punktów, jak na kibica przystało, jednak jako dziennikarz muszę zwrócić uwagę na to, jak podkreślał w filmie „Miś” prezes klubu Tęcza, żeby te plusy nie przesłoniły minusów.

Przede wszystkim beniaminek z Grodziska Mazowieckiego to „drużyna, z którą trzeba wygrać”. Celem Pogoni jest utrzymanie ligowego statusu, KKS chce walczyć o pierwszą ligę. To oczywiste, że w takiej potyczce zwycięstwo jest obowiązkiem. Tymczasem rywale wcale nie robili gorszego wrażenia, a do momentu zdobycia pierwszego gola przez kaliszan, grodziszczanie poczynali sobie lepiej, a dodatku częściej strzelali. Zresztą, o ile dobrze policzyłem, w całym meczu w strzałach był bilans 11-15.

Druga sprawa to strzelcy bramek, a w zasadzie napastnicy, którzy tym razem nie trafili. Nie pamiętam nawet ich groźnego strzału. Piotr Giel w 18 meczach zdobył 6 bramek, w tym jedną z rzutu karnego. Mateusz Majewski tylko 3, choć trzeba zauważyć, że w sobotę dopiero drugi raz w tym sezonie grał przez 90 minut. Klinicznym przypadkiem jest Bartłomiej Maćczak, który na koncie ma 0. Parę miesięcy temu żartowałem, że Maćczak strzela bramki w listopadzie (ostatni raz trafił 4 listopada 2020 r. w Ostródzie), a teraz chciałbym, żeby to słowo ciałem się stało i ten napastnik (?) zdobył gola np. na boisku w Chojnicach. Cokolwiek by nie napisać, bilans zdobyczy linii napadu – 9 goli w 18 meczach jest zawstydzający. Lider klasyfikacji strzelców Michał Fidziukiewicz z Motoru Lublin zdobył już w pojedynkę 13 bramek.

Mam nadzieję, że kierownictwo klubu już się rozgląda za wzmocnieniami. Piszę w liczbie mnogiej, choć być może jeden Fidziukiewicz by wystarczył. Warto też przyjrzeć się linii obrony. Na wczoraj trener Bogdan Zając miał jeden pomysł – wystawił Mateusza Gawlika z prawej strony defensywy. Według mnie nie trafił. Wprawdzie goście bramki nie zdobyli, ale to raczej efekt ich indolencji strzeleckiej. W tej ekipie napastnicy dawno przestali trafiać – Kolumbijczyk Sarmiento strzelił ostatniego gola 25 września, a Kalinowski – tydzień wcześniej.

Teraz kaliszan czekają trzy trudne, wyjazdowe spotkania. Trudno od nich wymagać zdobycia kompletu 9 punktów, który – co ciekawe – wcale nie gwarantuje powrotu do czołowej szóstki, choć rywale w komplecie zajmują właśnie pozycje gwarantujące grę w barażach. Każdy punkt będzie na wagę złota, a jakakolwiek wygrana cieszyć będzie jak trafienie w lotto. W dotychczasowych meczach z czołówką KKS-iakom udało się pokonać jedynie Wisłę Puławy.
A swoją drogą, co za czasy, że tak bardzo cieszymy z JAKIEGOKOLWIEK zwycięstwa.

Dodaj komentarz